Rokerka na Facebooku

poniedziałek, 21 marca 2016

11 zespołów metalowych, które robią mi dobrze

11. Amorphis
Pamiętam ich jeszcze z czasów gdy kończyłam gimnazjum, wtedy było to dla mnie jedno z mocniejszych brzmień jakiego słuchałam. Zawsze z miłym sentymentem wracam do ich obszernej dyskografii. Zmiana wokalisty w 2005 roku, z Koskinena na Tomi Joutsena wyszła zespołowi na dobre. Mimo, że za melodyjnym metalem nie przepadam, to Amorphis jest w tym przypadku wyjątkiem. Według mnie cudownie łączą death metal z elementami swoistego, fińskiego folkloru. Płyty pokroju "Skyforger", czy "Far From The Sun" nigdy mi się nie znudzą i włączam je bardzo często, gdy chcę posłuchać właśnie czegoś lekkiego, pełnego melodii i rytmu. Na ostatniej płycie "Under The Red Cloud" nieraz mamy okazję usłyszeć pianino, które perfekcyjnie pasuje do ich brzmienia. Moim faworytem z tego krążka jest utwór "Dark Path", który potrafię słuchać w kółko i nie mogę się doczekać gdy usłyszę go na żywo na początku kwietnia, gdy Amorphis zawita do Wrocławskiego klubu Alibi.




10. Batushka
Coś czego nigdy wcześniej nie słyszałam. Coś bardzo intrygującego i oryginalnego. Sama tożsamość muzyków, owiana tajemnicą, już skłania do tego, aby choć na chwilę zatrzymać się przy ich muzyce. Mają na swoim koncie jednego LP "Litourgiya", a z tego co widzę w internecie i przy rozmowach ze znajomymi, udało im się wywołać niemałe poruszenie na podziemnej (i nie tylko) scenie blackmetalowej. Czasem ich muzyka lekko kojarzy mi się z Holllenthon, jednak i tak ciężkie brzmienie blackmetalowe w połączeniu z cerkwijnymi (?) pieśniami, chorałami, daje miażdżący, jedyny w swoim rodzaju efekt. Nie pozostaje nic innego, jak tylko czekać na koncert w Polsce, w końcu w ojczyźnie mogliby zagrać ;).




9. Death
Jeden z prekursorów death metalu. Po przesłuchaniu ich całej dyskografii doszłam do wniosku, że czegokolwiek Chuck Shuldiner się dotknął, stawało się wyjątkowe. "Scream Bloody Gore" i "Spiritual Healing" należą do albumów, które mam obowiązkowo wgrane na iPodzie. Zauważyłam, że często z zespołami jest tak, że początek mają wybitny, a później z czasem ich moc słabnie. Jednak to stwierdzenie nie tyczy się Deathu. "The Sound Of Perseverance" to jeden z moich ulubionych albumów wszech czasów, który nigdy się nie nudzi, a za kawałki "Voice Of Soul", "Story To Tell", czy "Painkiller" - Chuck wielkie brawa!



8. Drudkh
Kolejny "dziwoląg", którego odnalazłam w nieskończonej otchłani dobrej muzyki na yt. Są z Ukrainy, powstali w 2002. W tekstach poruszają tematy związane z naturą, wierzeniami słowiańskimi, wykorzystują również teksty wierszy, choćby niesamowitej Liny Kostenko. Najbardziej zachwycił mnie album "Autumn Aurora", który nie ma złych momentów. Utwory są ułożone w idealnej kolejności, zwłaszcza przechodzące jeden po drugim "Summoning The Rain" i "Glare Of Autumn". Nazwa zespołu oznacza "las" w sanskrycie (Indie).



7. Ulver
Lubię Norwegię :), a Ulver lubię przede wszystkim za ich początki. Płyta "Bergtatt" jest jednym z lepszych black metalowych dzieł jakie słyszałam, a "Capitel V" - mistrzostwo. Przysłuchajcie się tekstom napisanym w odmianie duńskiego. Drugi krążek "Kveldssanger", zaskoczył mnie zmianą brzmienia, na o wiele spokojniejsze, ale również bardzo je cenię. Przeczytałam później, że to pierwsza w historii całkowicie akustyczna płyta, nagrana przez zespół metalowy. Wszystkie kompozycje były wykonane wyłącznie za pomocą gitary akustycznej, której towarzyszył czysty śpiew wokalisty Rygga. Jeśli ktoś, podobnie jak ja, lubi odkrywać takie nietypowe, wychodzące poza schematy dźwięki, to przesłuchanie tej płyty jest obowiązkowe.



6. Secrets Of The Moon
Kiedy nudzi mi się w pracy i nie mam klientów, siadam przed komputerem i przeglądam sklepy internetowe z płytami. W ten sposób wpadłam na "Secrets Of The Moon". Mam manię na punkcie księżyca, więc widząc nazwę zespołu, musiałam go sprawdzić. Nie mogłam się nadziwić, jak udało mi się znaleźć coś tak dobrego. Naprawdę, nie przesadzam. Pokazywałam ten zespół wielu znajomym i wszyscy byli zachwyceni. "Antithesis" męczyłam dzień w dzień, przez długi czas. Posłuchajcie "Versus" z tego krążka, zakochacie się od pierwszego dźwięku.



5. Decapitated
Jeden z pierwszych polskich, metalowych zespołów jaki poznałam. Grają na żywo, równie niesamowicie, jak na płytach. Mam wrażenie, że każdy członek zespołu jest wręcz stworzony dla instrumentu na jakim gra, a wokalowi nigdy nie można nic zarzucić. Jeden z pierwszych LP "Nihility", nagrany jeszcze z Vitkiem, puszczam zawsze kiedy jestem zła. Nie potrafię tego wytłumaczyć, ale ta płyta tak odpręża i relaksuje, że mój gniew przechodzi i momentalnie się uspokajam. Koncert na ubiegłorocznym Woodstocku był według mnie najlepszy na całym festiwalu, mam nadzieję że uda im się w tym roku również dostać na Dużą Scenę.



4. Mgła
Niepodważalnie (wg mnie) najlepszy polski zespół black metalowy. Wiem, że ludzie mówią, że to jakiś pseudo, post... bla bla bla... black metal. Niech mówią. Słysząc pierwszy raz ich krążek "With Hearts Toward None" myślałam ze są ze Skandynawii. zmylił mnie też zapis ich nazwy na yt - "Mgla", zamiast "Mgła". Kolejna płyta "Exercises In Futility" wydana rok temu, utwierdziła mnie w przekonaniu, że oni nie mają złych momentów w swojej twórczości. Najbardziej fascynuje mnie w tym zespole niezwykle melodyjne brzmienie gitary. Usłyszałam to dopiero, kiedy wsłuchałam się w "Grozę" w słuchawkach. Właśnie to jest główny powód, dlaczego ich muzyka jest dla mnie tak wyjątkowa.



3. Darkthrone
Wracamy do Norwegii. Darkthrone jest zespołem przez który na dobre zaczęłam słuchać black metalu. Slysząć ich płyty "Transilvanian Hunger", "Blaze In The Northern Sky", czy "Panzerfaust", starałam się zrozumieć, dlaczego tak długo wzbraniałam się przed taką muzyką. W przypadku tego projektu sprawdza się zasada "więcej znaczy mniej" - Fenriz i Nocturno Culto w zupełności starczą do tworzenia muzyki, która na stałe zapisuje się w pamięci. Oczywiście nie chcę tu umniejszać roli, choćby Zephyrousa. Bardzo cenię "Soulside Journey", uwielbiam techniczny metal, ale cieszę się że Darkthrone po tej pierwszej płycie, zmienił swój wizerunek i pojawiło się "A Blaze In The Northern Sky". Muszę przyznać, że na ich ostatniej płycie "The Underground Resistance", słyszę trochę thrashu, ale to brzmi dobrze :D



2. Satyricon
Kolejny norweski duet, który sprawia, że mam ochotę przeprowadzić się do Skanynawii ;) Pamiętam szok jaki doznałam po oglądnięciu w liceum teledysku do "Mother North" ;]. "Dark Medieval Times" i "Nemezis Divina" są dla mnie definicją perfekcyjnego, ascetycznego blacku. Kiedy zobaczyłam pod koniec tamtego roku ich występ w Operze w Oslo, gdzie wraz z chórem zagrali swoje największe przeboje, nie mogłam oderwać wzroku od ekranu komputera. Nigdy nie widziałam i nie słyszałam czegoś takiego. Połączenie gitar, perkusji Frosta i wokalu Satyra z najlepszym w Norwegii chórem występującym w Operze Narodowej - mistrzostwo. To cudowne jak niektóre kraje doceniają prawdziwą, wspaniałą muzykę. Wstawiam link do całego koncertu, bo naprawdę warto oglądnąć i przesłuchać.



1. Bathory
Wiem, nie jestem oryginalna twierdząc, że to najlepszy metalowy zespół wszech czasów. Ale takie są fakty ;). Ace "Quorthon Set" Thomas Forsberg to najbardziej znaczący muzyk black metalowy, mający jednocześnie największy wpływ na kierunki rozwoju tego gatunku. Nadal jest inspiracją dla wielu zespołów, a płyty takie jak "Bathory", "The Return......", czy "Hammerheart" są podstawą gatunku. Koniec kropka.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz